Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podlaska IV liga: Kilka ekip powalczy wiosną o awans

Tomasz Dworzańczyk
Piłkarze rezerw Wigier (na pierwszym planie) jak na beniaminka wypadli jesienią znakomicie
Piłkarze rezerw Wigier (na pierwszym planie) jak na beniaminka wypadli jesienią znakomicie Anatol Chomicz
Po jesiennej części rozgrywek liderem jest Wissa Szczuczyn, która wydaje się być największym faworytem do miejsc premiowanych awansem.

Zarząd klubu przed rozpoczęciem sezonu postawił przed nami taki cel i jak na razie jesteśmy na dobrej drodze do jego realizacji – mówi Kamil Wojtkielewicz, trener ekipy ze Szczuczyna.

Dla grającego szkoleniowca to dopiero pierwszy sezon w nowej roli. Początki nie były łatwe, bowiem Wissa dość często traciła punkty, ale dzięki udanej końcówce (siedem wygranych z rzędu), spadkowicz z IIIligi wywalczył pozycję lidera.

– Nie ma co ukrywać, wiosną chcemy wywalczyć awans. Zamierzamy zimą wzmocnić zespół, żeby się ograł pod kątem trzeciej ligi. Potrzebujemy młodzieżowców i mamy za sobą pierwsze rozmowy z zawodnikami – przyznaje Wojtkielewicz.

Na drugim miejscu zakończyły jesień rezerwy Wigier Suwałki. Beniaminek przez większość rundy liderował i był rewelacją rozgrywek, ale w końcówce dopadła go zadyszka.

– Mamy za sobą bardzo udany rok, bo wcześniej wywalczyliśmy awans z okręgówki, a teraz na półmetku sezonu jesteśmy w czołówce czwartej ligi – podkreśla Andrzej Spura, trener rezerw Wigier.

Jego zdaniem suwalczanie raczej nie będą się jednak liczyć w walce o awans do III ligi.

– Nikt nie stawiał przed nami takich celów. Zresztą, na to chyba jest za wcześnie, bo przeskok dla większości zawodników byłby zbyt duży. Myślę, że lepiej się trochę otrzaskać z czwartą ligą. Klub ma jakąś strategię długofalową, która zawiera plan gry rezerw w trzeciej lidze, ale na razie nic nie będziemy robić na siłę – przyznaje Spura.

Na podium zakończył rok KS Michałowo. Nie da się ukryć, że to głównie zasługa Tomasza Bernatowicza, który w opinii niemal wszystkich trenerów w IVlidze, był najlepszym zawodnikiem na tym szczeblu. Nie wiadomo jednak, czy zespół z Michałowa wiosną włączy się do walki o III ligę. Chodzi o przetasowania we władzach gminnych, jakie nastąpiły po ostatnich wyborach samorządowych.

Czarnym koniem rozgrywek okazał się Hetman Tykocin, którego w ostatnich latach próżno było szukać w górnych rejonach tabeli. Tymczasem jesień zakończył tuż za podium.

– Powiem szczerze, że sami nie spodziewaliśmy się takiego wyniku na koniec roku – przyznaje Sławomir Pogorzelski, prezes klubu z Tykocina. – Obecny sezon był dla nas wielką niewiadomą, bowiem odeszło kilku podstawowych zawodników, jak choćby Tomek Koniczek, czy Sławek Wilczewski. Jak się jednak okazało, godnie zastąpili ich młodzi – dodaje.

Na wyróżnienie zasłużyli m.in. Kuba Bayer, Piotr Kamiński, Rafał Zambrzycki oraz Przemysław i Rafał Maliszewski, od których zależało najwięcej. Ale i tak największą siłą ekipy z Tykocina był kolektyw.

– Stworzyliśmy mieszankę rutyny z młodością, która była niebezpieczna – tłumaczy prezes Pogorzelski.

Klub nie ma jednak jasno określonych ambicji trzecioligowych, mimo najlepszej infrastruktury w IVlidze, w postaci choćby nowego stadionu.

– Tak daleko na razie nie wybiegamy. Najważniejsza jest dla nas stabilna sytuacja kadrowa – podkreśla sternik klubu.

Drugi sezon z rzędu udanie prezentuje się w lidze MKSMielnik, który po jesieni zajmuje piąte miejsce.

– Naszym celem jest pierwsza ósemka, ale ku mojemu zaskoczeniu, piłkarsko byliśmy na tyle dobrzy, że mogliśmy spokojnie skończyć rok na jednym z dwóch premiowanych awansem miejsc – mówi Radosław Kondraciuk, trener Mielnika.

Ekipa znad Buga przez całą rundę borykała się jednak ze sporymi kłopotami kadrowymi. Kontuzje dopadły wielu zawodników, m.in. najlepszego strzelca Michała Sobiczewskiego i stąd kilka słabszych meczów.

– W końcówce rundy graliśmy już właściwie na oparach. Ale i tak mogę być zadowolony z postawy zespołu – dodaje szkoleniowiec Mielnika.

Oawansie do III ligi raczej w Mielniku nikt nie myśli. Specyficzne położenie – na południu województwa podlaskiego powoduje, że gra w III lidze wiązałaby się z bardzo dalekimi i kosztownymi wyjazdami na Warmię i Mazury. Ale z drugiej strony klub może liczyć na wsparcie nowych władz samorządu. Na stanowisko wójta wrócił Eugeniusz Wichtowski. To za jego kadencji Mielnik w latach 2008-2010 występował właśnie na tym szczeblu.

Następny w kolejności jest Tur Bielsk Podlaski, który ma sześciopunktową stratę do premiowanego awansem miejsca.

– To był plan minimum. Jak na tak młodą kadrę, szósta pozycja jest niezła. Ale oczywiście, mamy ambicję, by wiosną powalczyć o coś więcej – mówi Paweł Bierżyn, trener Tura.

Bielszczanie byli jedną z nielicznych drużyn w IV lidze, składającą się z wychowanków. Prym wiedli w niej Paweł Łochnicki, Karol Kosiński i Michał Walczuk.

– W każdym meczu prowadziliśmy atak pozycyjny, a to niełatwa sztuka. Liczę jednak, że doświadczenie, jakie zebraliśmy jesienią, zaowocuje wiosną. Zamierzamy też wzmocnić się dwoma doświadczonymi zawodnikami – zapowiada Bierżyn.

Pierwszą ósemkę IVligi zamykają ekipy Ruchu Wysokie Mazowieckie i Sparty 1951 Szepietowo, którym raczej nie grozi ani awans, ani spadek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto