Dodaj zdjęcie profilowe

avatarkolank0

Łomża

Bohater domu

2014-09-27 23:11:00

Rzecz o tym jak "Dwie lewe ręce" chciał zostać bohaterem.Rok szkolny dobiegał końca. Z wrześniem Starszy ma iść do I klasy. Zamierzaliśmy z Żonusią kupić dla niego biurko do odrabiania lekcji. Takie z szafką i szufladami, by miał gdzie schować swoje książki i zeszyty. Tymczasem pokój chłopców już od dawna prosił się o remont i nadarzała się ku temu znakomita okazja. Zwłaszcza, że w lipcu, zgodnie z planem, Żonuś miała zabrać chłopców do babci i mieszkanie stałoby puste. Tak... Do tego miejsca z małżonką byliśmy w pełni zgodni. Rozbieżności pojawiły przy omawianiu szczegółów. Ona chciała by pokój pod malowanie przygotował ktoś doświadczony i wprawny, a dopiero ewentualnie samo malowanie przypadłoby mi w udziale. Tymczasem ja, podniesiony na duchu sukcesami w zakresie naprawy syfonu i wymiany baterii w łazience uznałem, że sam sobie ze wszystkim doskonale poradzę. Zwłaszcza, że we wspomnianej materii przeszedłem szkolenie jeszcze kilka lat temu podczas remontu rodzinnego mieszkania, pod okiem pedantycznego pod tym względem ojca. W tym czasie zbiegła się również kampania promocyjna Leroy Merlin pt. „Zostań bohaterem domu". Co? Ja nim nie zostanę? W końcu w moim przypadku o to nie jest trudno. Wystarczy czegoś nie spie... Tak... Aby wygrać przetarg na remont pokoju chłopców musiałem się chwycić wszelkich możliwych sztuczek. Przede wszystkim musiałem zmarnować jak najwięcej czasu na niby szukaniu odpowiedniej ekipy, a potem zwyczajnie oznajmić, że jest już za późno, bo kogo nie spytać ma już zajęte terminy. Jednocześnie narzekałem, że po co komuś płacić, skoro ja sam mogę to zrobić za darmo? W dodatku przez dwa tygodnie mieszkanie będzie świecić pustkami i nikt nie będzie mi przeszkadzał. I tym sposobem na placu boju zostałem sam. Co prawda brat stwierdził, że niezależnie od tego jaki Wersal w domu zrobię, to bohaterem i tak nie zostanę, ale nie dałem sobie zepsuć nastroju. Rodzinka wywieziona. Czas wkroczyć do pokoju chłopców. Pół dnia minęło nim powynosiłem zabawki, szafkę i łóżko. W tym ostatnim wypadku wpierw musiałem rozkręcić a następnie zawołać sąsiada. Dopiero po opróżnieniu pokoju mym oczom ukazał się ogrom zniszczenia, który przerósł me najśmielsze oczekiwania. Pomijam przy tym radosną twórczość mych synów niczym w jaskini w Lascaux. Jako że mam na ścianach położony tynk gipsowy, to najmniejsza rysa i dziurka razi niczym kij włożony w oko. Remont czas zacząć. Nauczony doświadczeniem sprzed kilku lat, wpierw dokładnie obkleiłem i zabezpieczyłem wszelkie pozostałe meble i okna. Teraz wydaje mi się to takie oczywiste. Gdy malowałem mieszkanie przed wprowadzeniem, wydawało mi się, że robiłem to wystarczająco ostrożnie i nic nie pochlapałem. Taaaa. Potem okien domyć nie mogłem. Czekając aż wyschnie szpachla, przy pomocy sąsiada uszczelniłem okna. Może w końcu zimą wiać przestanie przez niezliczone szczeliny jakie się tam jeszcze po ekipie budowlanej zachowały. Potem jedno malowanie, drugie malowanie. Na jednej ze ścian położyłem farbę magnetyczną mając nadzieję, że magnesy nie robią takich dziur jak pinezki i gwoździki. Koniec końców uwinąłem się w niecały tydzień. Następne dwa tygodnie zajęło nam, już wspólnie z Żonusią, doprowadzenie mieszkania do stanu używalności. Jaki by nie był efekt mojego remontu i tak zostałbym bohaterem. Jeśli nie domu, to chociaż programu: „Czy ktoś widział, czy ktoś wie..." 

Jesteś na profilu kolank0 - stronie mieszkańca miasta Łomża. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj