Łomża. Po kilku latach nieobecności

2014-07-24 13:52:00

Græsset er altid grønnere på den anden side af hækken.Czyli w dowolnym tłumaczeniu: Trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Rodzinne miasto w naszych wspomnieniach jest zawsze zieloną trawą. Tego wrażenia nie zmieniają nawet krytyczne artykuły na portalu MM. Po przeszło pięciu latach uroczystości rodzinne przygoniły nas do Łomży. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Miasto jest bardzo zielone, a szczególnie nowe osiedla. Dużo drzew, które ja pamiętam, zostało jednak wyciętych. Zachwyciły nas ronda z kwiatowymi „kapeluszami Hanki Bielickiej" oraz ułożone również z kwiatów duże napisy Łomża i herby miasta na Placu Niepodległości. Ulica Dworna od katedry do Alei Legionów może być dumą łomżyniaków, tak samo nowa siedziba Muzeum. Na ulicy Długiej kamienica, gdzie kiedyś był na parterze bar Matysiakowie, prawdziwe cudo! Mieszczą się w niej teraz różne instytucje kulturalne. Na rogu Ulicy Krótkiej i Dwornej kolejna odrestaurowana, z zachowaniem ubiegłowiecznego stylu kamienica. Trudno ją teraz skojarzyć z dawną speluną. Pierwsze zwiedzania nastawione tylko na plusy, choć nie zawsze nam to wychodziło. Bulwar nad Narwią w moich wyobrażeniach był o wiele większy. Wspaniała inwestycja, chociaż mocno niedopieszczona. Mamy nadzieję, że w czasie naszego kolejnego przyjazdu będzie ciągnął się od mostu do mostu i będzie bardziej zadrzewiony. Nikt jakoś na MM nie wspomniał o bardzo nowoczesnym miejskim basenie koło szkoły 1-ki. Jedynie Krystyna zamieszczała jego zdjęcia. Basen jest imponujący i żadne europejskie miasto by się go nie powstydziło! Zauważonych minusów było chyba jednak więcej niż plusów. Przede wszystkim wszędzie widać palących, którzy wyrzucają niedopałki na ziemię. Pomimo dość licznych koszy na ulicach widać dużo śmieci. Zgadzamy się z Irkiem, że w mieście nie wszyscy sprzątają po swoich psach, co też widać na każdym kroku. Niekoszone trawniki miejskie w wielu miejscach przypominają zaniedbane pastwiska. Rozbawiła nas duża reklama łomżyńskiej restauracji, na której nadal widnieje nieistniejąca w mieście ulica Nopwogrodyka. W prawdziwe zdumienie wprowadził nas widok jednostronnie odnawianych i ocieplanych bloków. Kuriozum z jakim można się spotkać chyba tylko w Łomży. Kamienica z trumną czy sarkofagiem na dachu to następne, niezbyt śmieszne kuriozum. Osoba, która wydała zezwolenie na takie oszpecenie zabytku powinna spalić się ze wstydu! Jest jeszcze coś, na co zwróciłem szczególną uwagę ze względu na swoje „zboczenie" zawodowe. Niesamowicie duża ilość barier architektonicznych! Niepełnosprawni w Łomży mają ciężkie życie. W wielu miejscach brak jest podjazdów do lokali, a krawężniki nawet przy nowych chodnikach są zbyt wysokie. Na Starym Mieście ostra granitowa kostka także utrudnia poruszanie się osobom niepełnosprawnym. Nie spodobały nam się również źle ustawione czasowo światła na przejściach. Najbardziej anty jest przejście na rondzie Solidarności. Trzykrotnie, nawet sprintem nie udało nam się go pokonać podczas zielonego światła. Teraz nie dziwię się krytycznym wypowiedziom na portalu. No i oczywiście- wrony! Tysiące wron! Tiry- tysiące tirów, które traktują ulice miasto jak bezludną trasę przejazdową. Najsmutniejszy jest jednak widok pustego Starego Rynku. Tylko stada gołębi, czterej panowie „pod muchą" i zamiast gwaru warkot samochodów. Pomimo wszystko Łomża jest nadal miastem, gdzie „græsset er altid grønnere på den anden side af hækken. 

Jesteś na profilu ierzy.jerzy1313 - stronie mieszkańca miasta Łomża. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj