Rypcium pypcium jak tabaka w rogu

2014-11-18 10:07:00

Wszak Polacy nie gęsi i swój język mają?.Zapadły ciemności- w Łomży już po 15-ej, kiedy zadzwonił telefon. Dzwoniła moja koleżanka z prośbą o pomoc. Jak mogę, to pomagam. Tym razem rozchodziło się o ...sfałszowanie metryki. Jestem praworządnym człowiekiem, ale do takich fałszerstw chętnie przykładam rękę. I to nawet bez wyrzutów sumienia. Otulam się ciepło i ruszam na miejsce przestępstwa. Na miejscu wspólnie uzgodniłyśmy, że dokonamy go w kuchni. Od razu rozłożyłyśmy narzędzia tzn. szklaną miseczkę, pędzelek, jednorazowe rękawiczki i tubę farby. Nic tak nie postarza kobiety w średnim wieku jak... odrosty w farbowanych włosach! Dobrze ukryta siwizna odmładza nawet o 5- 10 lat! W pokoju obok trwała sprzeczka dwójki latorośli koleżanki. Jedno tuż przed metrykalną dorosłością, drugie dwa lata temu ją osiągnęło. Sprzeczka przybierała na sile, a moja koleżanka nawet nie drgnęła. Z wyrzucanych jak z katapulty zdań wyłapywałam znane mi anachronizmy: to znaczy współczesne mi słowa, którymi ja się posługuję uważając je za czystą polszczyznę. W sprzeczce "biegało" o to, że latorośle walczą o dostęp do komputera, bo jednemu z nich padł laptop. Bez tłumacza zrozumiałam w końcu, że młodszy osobnik chce poczatować z kolegą z klatki obok, a starszy szuka materiału do pracy egzaminacyjnej. Farba nakładana na odrosty nagle spadła na nos koleżanki, bo z pokoju dobiegł mnie kontrargument: Studiuj, studiuj ciołku i tak będziesz tylko wykształconym bezrobotnym! Reszty niestety już nie zrozumiałam. Jakieś jolo, suchary, prankery, mumraki, redneki, beki, banany, wymiatania, rozkminania, miksowanie klimatu ... i więcej nie zapamiętałam. Zapytałam się koleżanki jak porozumiewa się ze swoimi dziećmi, skoro mówią zupełnie innymi językami? "A wiesz, jak nie rozumiem o co im biega, to mówię: rypcium pypcium truj do rzeczy!". Następna kropla farby padła na jej nos. Fałszowanie metryki ma to do siebie, że farba musi odleżeć na włosach 30-40 minut. Zaczynała mnie boleć głowa od szwargotu dobiegającego przez otwarte drzwi. Ten sam ból odczuła chyba koleżanka, bo wrzasnęła, żeby w końcu zamknęli swoje jadaczki, bo głowa jej zaraz pęknie. Młodsza latorośl szybko odparowała; "Weź matka przybytek, bo od przybytku nigdy głowa nie boli!". O mały włos nie upuściłam szklanej miseczki na podłogę! Starszy potomek stanął w obronie rodzicielki i postraszył młodszego piekłem. Do końca nie jestem pewna, bo groźba była w obcym języku, ale słowo "piekło" zrozumiałam. Na rekontrę długo nie trzeba było czekać: "Nie strasz, bo się sfajtasz! Zresztą ja nie pójdę do nieba, bo mam lęk wysokości!" Nie patrząc na końcowy efekt sfałszowania metryki szybko zwinęłam manatki. Poganiał mnie strach, że za chwilę mogę paść trupem przez ataki śmiechu. Rypcium pypcium, a Rej się w grobie przewraca. 

Jesteś na profilu Krystyna. B-cka - stronie mieszkańca miasta Łomża. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj