35 letni zakonnik pochodził z parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej w Szumowie i tu właśnie, w sobotę 20 listopada, odbył się jego pogrzeb. Po Mszy o godz. 11, ciało zostało złożone na miejscowym cmentarzu. W jego ostatniej drodze towarzyszyły mu tłumy. Nie tylko lokalnych mieszkańców, ale i przedstawicieli wspólnot, wśród których spędzał swoje życie, poświęcone Bogu.
Wszyscy zgodnie mówili, że śp. o. Maksymilian był dobrym człowiekiem, który każdego dnia zarażał swoją radością życia. Zawsze pogodny, uśmiechnięty, uczynny i otwarty. I choć odszedł przedwcześnie, owoce jego działalności pozostały.
- Życie nie kończy się, ale się zmienia. Odchodzi młody człowiek, kapłan, ale zawsze pozostanie w naszym sercu, zawsze pozostanie jego uśmiech, jego serdeczność, jego życzliwość. Ale także warto, aby jego śmierć przemieniła nas. Aby jego dobre życie stało się nasieniem naszego dobrego życia, aby dało plon w naszym kapłaństwie, naszej żarliwości. Aby wydało plon życzliwości ludzkiej, plon dobra - mówił duchowny z parafii w Szumowie.
Został pobity
Zakonnika dotkliwie pobitego w parku Siedlach znalazł przypadkowy przechodzeń wieczorem 11 listopada. Do szpitala trafił z ciężkimi urazami głowy, gdzie około trzeciej nad ranem zmarł. Wciąż trwa śledztwo w sprawie jego śmierci i poszukiwani są świadkowie zdarzenia. Prokuratura wstępnie zakwalifikowała zgon franciszkanina jako pobicie ze skutkiem śmiertelnym, ale organy ścigania nie wykluczają, że kwalifikacja zostanie zmieniona na zabójstwo.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?