Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uderzył drewnianym kołkiem i zabił. Sprawa 24 -latka ponownie trafiła na wokandę

Joanna Bajkiewicz
Joanna Bajkiewicz
pixabay.com
Rodzina poszkodowanego chciała dożywocia, ale Sąd Okręgowy w Łomży skazał 24 - latka na karę 6 lat pozbawienia wolności, dlatego złożyła apelację. Sprawa ponownie trafiła na wokandę.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w mocy wyrok, który zapadł w pierwszej instancji.

- Sąd w krótkim uzasadnieniu powiedział, że mój brat nie był złotym człowiekiem. Nie dopatrzył się uchybień w postępowaniu, które prowadził Sąd Okręgowy w Łomży. Według sędziego działał dokładnie i wszystko sprawdził. Jestem w szoku. Nie mieści mi się to w głowie . To jakby przyzwolenie, żeby zabijać niepełnosprawnych - mówi nie kryjąc oburzenia Zbigniew S., brat poszkodowanego.

W pierwszej instancji rodzina żądała dożywocia, zaś prokurator kary 9 lat pozbawienia wolności. W apelacji rodzina zmarłego że żądała zaś kary 25 lat pozbawienia wolności.

- Nie liczyliśmy na taki wyrok, ale miałem nadzieję, że 15 czy 17 lat dostanie. A co to jest 6 lat za zabicie człowieka? To za znęcanie się nad zwierzęciem, kiedy rolnik źle bydło chowa, to tyle może dostać. I jeszcze to sformułowanie „nie był złotym człowiekiem”. To kim był, jak nie człowiekiem? A ten drugi co, święty? Jak sąd może używać takich słów. Nie ośmieszył mnie, tylko sam siebie. Owszem brat był karany, ale uderzył kogoś nożem w obronie własnej. Może gdyby tym razem się bronił, to by przeżył - mówi Zbigniew S.

Wyrok jest prawomocny i choć rodzinie przysługuje kasacja do Sądu Najwyższego, raczej nie zamierzają już walczyć.
- Nie mam do tego ani głowy, ani pieniędzy - mówi Zbigniew S.
Ale nie zgadza się z ustaleniami sądu.

- Podnoszono, że Damian L. uderzył tylko raz, ale przecież zadał cios drewnianym kołkiem o długości 80 cm i to od tyłu. Ten jeden cios wystarczył. Przestraszył się i uciekł - mężczyzna wraca do tragicznych wydarzeń, do których doszło 9 kwietnia ubiegłego roku w miejscowości Kowantki w gm. Radziłów.

- Andrzej S. został umyślnie uderzony kołkiem w głowę, czym został u niego spowodowany uraz czaszkowo mózgowy i na skutek tego urazu zmarł w szpitalu 25 kwietnia br. Mężczyzna miał atakować wcześniej ojca Damiana L. I ten obawiając się, że znów zaatakuje, chciał go uderzyć w plecy, ale trafił w głowę. Tak bynajmniej tłumaczył się przed sądem, bo do czynu się przyznał - wyjaśniał sędzia Jan Leszczewski w listopadzie ubiegłego roku, kiedy zapadł wyrok pierwszej instancji.

Jak wyjaśniał sędzia, 60 - letni Andrzej S. był prawdopodobnie po spożyciu alkoholu, zaś Damian L. tego wieczoru był trzeźwy. Choć zdarzenie miało miejsce w powiecie grajewskim, gdzie orzeka Sąd Rejonowy w Grajewie, jak tłumaczył sędzia Leszczewski, z uwagi na kwalifikację czynu, sprawę przeniesiono do Sądu Okręgowego w Łomży. Rodzina jednak podejrzewała oskarżonego o pokrewieństwo z prezesem Sądu.
- Pierwszy raz o takiej osobie słyszę. Nie ma żadnego, najmniejszego pokrewieństwa. To zwykła zbieżność nazwisk - mówił Jan Leszczewski, prezes Sądu Okręgowego w Łomży.
- Z tego, co udało mi się dowiedzieć od sędziego referenta, rodzina prawie nie utrzymywała kontaktów z pokrzywdzonym, a nawet unikała go, z racji tego, że nadużywał alkoholu, był wcześniej karany. Nieraz tak się zdarza, że rodzina na śmierci próbuje zarobić - dodawał sędzia.
W te wyjaśnienia Zbigniew S. nie wierzy.

Uderzył mężczyznę drewnianym kołkiem. 24 - latek stanął przed sądem

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Uderzył drewnianym kołkiem i zabił. Sprawa 24 -latka ponownie trafiła na wokandę - Grajewo Nasze Miasto

Wróć na lomza.naszemiasto.pl Nasze Miasto