Afera śmieciowa w Łomży. Sąd unieważnił uchwałę rady miejskiej, a radni nawet nie wiedzieli o skardze

Były przewodniczący rady miejskiej Jan Olszewski oraz były wiceprzewodniczący Dariusz Domasiewicz zapewniają, że o skardze skierowanej do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego nie wiedzieli. W poniedziałek, 13 stycznia br., poinformowali o tym na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej.
- Wszystkie pisma, która wpływały do Biura Rady Miejskiej i trafiały do mnie, były przekierowywane na posiedzenia Rady Miejskiej Łomży i ta procedura była zachowana do ostatniego posiedzenia, kiedy byłem jeszcze przewodniczącym – mówił Olszewski, zapewniając, że jego sumienie jest czyste. - Dlaczego to pismo zostało ukryte, to trudno mi się wypowiadać – dodawał.

Radni twierdzą, że nie wiedzieli ani o zaskarżeniu, ani o toczącym się przed sądem postępowaniem.
- Nie mogli nie wiedzieć, bo skoro sprawa została zarejestrowana, to musiała być prowadzona korespondencja z radnymi, albo pełnomocnikiem – mówi dr Andrzej Melezini, sędzia WSA oraz rzecznik prasowy i zapewnia, że bez powiadomienia stron postępowania sprawa nie mogłaby się rozstrzygnąć.

A sprawa trafiła do sądu 14 października ub. roku. Uchwałę rady miejskiej zaskarżyła mieszkanka Łomży, zarzucając szereg naruszeń, a sąd częściowo podzielił jej zdanie. Co więcej Wojewódzki Sąd Administracyjny dopatrzył się także naruszeń ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, bowiem w uchwale brakuje zapisów dotyczących obligatoryjnego zwolnienia z części opłaty mieszkańców, którzy sami kompostują część swoich odpadów biodegradowalnych. Ponadto zdaniem sądu konstrukcja cenników zawarta w uchwale może być nieczytelna dla mieszkańców, zabrakło w niej także jasno określonej daty, od której miałby obowiązywać cennik na 2019 rok. Biorąc pod uwagę ilość naruszeń oraz ich istotę, sąd postanowił uchwałę unieważnić.

Czytaj też Za śmieci zapłacimy więcej, ale nie w Łomży

Dodatkowo dla mieszkanki Łomży zasądzono zwrot kosztów postępowania w wysokości 780 zł.
- Kto ma te koszty zapłacić, jeżeli my nawet o sprawie nie wiemy. Do nas - podkreślam - żadne takie pismo nie wpłynęło – mówił radny Domasiewicz i zapewniał, że sprawy nie odpuszczą.
- Na razie zadajemy pytania w przestrzeni publicznej. Jeżeli z ratusza miasta nie otrzymamy konkretnych odpowiedzi, nie budzących naszych wątpliwości,  podejmiemy oczywiście dalsze działania, bo tak nie może być żebyśmy tutaj jedni przed drugimi ukrywali – mówił radny Dariusz Domasiewicz.

Czytaj też Opłaty za odbiór śmieci idą w górę. I to mocno

Jak informuje rzecznik prasowy WSA, sędzia dr Andrzej Melezini, miasto Łomżę na rozprawie reprezentował mecenas, który wnosił o oddalenie skargi.
- Skoro był pełnomocnik organu, to trudno uważać, że rada nie została powiadomiona - mówi sędzia. I dodaje, że rada miasta musiała upoważnić osobę do reprezentowania przed sądem. - Każdy urząd zatrudnia swoich radców prawnych i oni mają upoważnienie stałe, ale do każdej sprawy musi być dodatkowe upoważnienie - tłumaczy.

Magistrat nie wypowiedział się do zarzutów radnych o zatajeniu dokumentów przed radą. Poinformował jedynie, że skarga mieszkanki do Urzędu Miejskiego wpłynęła w piątek 13 września 2019 r., zaś w poniedziałek 16 września 2019 r. trafiła do Biura Rady i od tego momentu wybór sposobu postępowania z przedmiotową korespondencją w stosunku do pozostałych członków Rady leżał po stronie prezydium Rady Miejskiej Łomży. Łukasz Czech z łomżyńskiego ratusza, podkreśla zaś, że sprawa nie jest przesądzona. Wyrok do urzędu dotarł 9 stycznia br., a skargę kasacyjną wnosi się w ciągu 30 dni od daty doręczenia stronie wyroku z uzasadnieniem i - jak zapewnia urzędnik, aktualnie trwa analiza prawna, co do zasadności jej złożenia.
- Nie można przesądzić, czy na skutek dalszych działań o charakterze prawnym wyrok utrzyma się w dotychczasowym brzmieniu i kiedy nastąpi ostateczne rozstrzygnięcie. Do czasu prawomocnego zakończenia postępowania w tej sprawie nie można zatem odpowiedzialnie oszacować ewentualnych skutków finansowych utrzymania wyroku w mocy, a próba spekulacji w tym zakresie byłaby obarczona zbyt dużym ryzykiem błędu - tłumaczy Czech. I dodaje, że sąd powołał się na niedoskonałości związane z techniką prawodawczą przyjętej uchwały, a nie na ustalone przez Radę Miasta zasady i stawki.
W uchwale zabrakło także ustawowo przewidzianych zwolnień od części opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi w przypadku właścicieli nieruchomości zabudowanych budynkami mieszkalnymi jednorodzinnymi kompostujących bioodpady, ale jak przekazuje Łukasz Czech, przepisy te weszły w życie 6 września 2019 r., czyli nie obowiązywały w momencie podejmowania przez Radę zaskarżonej uchwały.

Magistrat podkreśla, że po uprawomocnieniu się wyroku w dotychczasowym brzmieniu będzie obowiązywała poprzednia Uchwała chyba, że wcześniej przez Radę Miejską zostanie podjęta nowa, obejmująca swym zakresem zakwestionowane przez WSA postanowienia.
- Od połowy października ub.r. nad propozycją zmian w systemie gospodarowania odpadami komunalnymi w mieście pracuje powołany przez Prezydenta Miasta merytoryczny zespół. Wypracowane rozwiązania powinny zostać przedstawione jeszcze w pierwszym kwartale br. - przypomina urzędnik.